Około południa idziemy do stacji metra o nazwie "Liberty square" znajdującej się przy alei Rustawelego, 5 min od naszego hostelu. Aby jechać metrem trzeba mieć kartę magnetyczną, a na niej oczywiście jakąś kasę na przejazdy. Każde wejście na stacje metra kosztuje 0,5 GEL za osobę i można jeździć ile się chce. Aby wejść należy tylko zbliżyć kartę do czytnika. Natomiast żeby zapewnić środki na karcie wystarczy w tzw. pomarańczowym pay boxie naładować kartę wrzucając do automatu kasę i zbliżając kartę do automatu w celu załadowania środków - dziecinnie proste :) Są tez inne pay boxy (żółto niebieskie) ale w nich się nie da ładować karty. Metrem jedziemy na dworzec Didube. Marszrutką z dworca Didube jedziemy za 1 GEL od osoby do Mtskhety. W Mtskhecie od razu zagaduje nas taksówkarz i oferuje za 30 GEL:
- transport do Monastyru Dżwari,
- transport do katedry Sweti Cchoweli,
- transport do klasztoru Samtawro,
- domową czaczę (ile chcemy! zdecydowaliśmy się na 0,5 l),
- posiłek w restauracji.
Próbowaliśmy się targować, ale Pan zapewniał nas, że to dobra cena i żałować nie będziemy. Więc zgodziliśmy się i jak się później okazało, miał rację. Piliśmy czaczę z tradycyjnego rogu. Czacza była najlepsza spośród wszystkich, które piliśmy podczas całego pobytu. Była brązowa i z dodatkiem prawdopodobnie orzechów i czekolady. Na posiłek wybraliśmy chinkali i to również były najlepsze chinkali, które jedlismy podczas całego pobytu :) Do Dżwari warto się wybrać chociażby ze względu na widoki. Polecam sobotę lub niedzielę na zwiedzanie Mtskhety gdyż można zobaczyć wiele różnych gruzińskich ślubów, zarówno w tradycyjnych strojach, jak i bardziej współczesnych.
Podsumowując, napojeni czaczą, nasyceni chinkali oraz widokami stwierdzić możemy, że za taką cenę było warto :)
W Tbilisi jesteśmy z powrotem po 18.00.