Za 1 RM od osoby byliśmy w Muzeum Penang - za tą cenę nie było co się zastanawiać :-) po paru godzinach spaceru miasteczko George Town znaliśmy już na wylot. Wieczorem poszliśmy do polecanego "Kompleks makanan medan renong padang kota" w okolicach fortu nad morzem. Co kto lubi... Wieczorne jedzenie ze straganów calymi rodzinami jest tu chyba takim samym zwyczajem jak oglądanie wiadomości wieczornych w Polsce. Oczywiście jedzenie bardzo dobre:-)
Ogólnie Georg Town to miasteczko jeszcze bardziej kosmopolityczne niż Kuala Lumpur. A przez to bardziej swobodne. Z muzyką hinduska na ulicach dobiegajaca ze okolicznych sklepów muzycznych czy rockową graną przez miejscowych chłopaków na deptaku nad morzem. W dodatku ze świetnym jedzeniem chyba z każdego straganu no i ichniejszą białą kawą :-) jedyny minus to problemy z kanalizacją i mały syf na ulicach.