Geoblog.pl    fazad    Podróże    Sri Lanka 2016    Szczyt zdobyty o 3:25 czasu miejscowego (w nocy)
Zwiń mapę
2016
21
kwi

Szczyt zdobyty o 3:25 czasu miejscowego (w nocy)

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Adams Peak (Sri Pada)
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8734 km
 
Pobudka o 0.30 po północy. Wyszlismy 0.45. Na początku szlaku wpis do księgi i mnich zakłada białą nitkę na nadgarstek. Po drodze sporo ludzi podążających na szczyt i jeszcze więcej schodzących. Ci drudzy wyglądali jakby mieli wyzionąć ducha. Większość, jeśli nie wszyscy idą w japonkach albo boso. Młodzi i starzy, zdrowi i chorzy - wchodzili ludzie nawet o kulach. Czy doszli? Może nie o własnych siłach ale na szczycie byli na pewno. Jak ktoś ma kryzys, w wejściu mogą pomóc chłopaki - podtrzymując lub wciągając. Oczywiście za opłatą. Na początku idzie się głównie między straganami z jedzeniem, napojami, zabawkami, pamiątkami itd. Przypomina to trochę nasze odpusty. Tylko na dużo większą skalę. Ludzie wchodząc śpiewają, modlą się itd. W końcu to pielgrzymka. Niektórzy rozwijają białe nici wzdłuż drogi. Tylko my idziemy turystycznie i krajoznawczo. Mamy całkiem dobre tempo, wszystkich wyprzedzamy, co nie jest takie proste bo ludzi jest na prawdę sporo. Czasem robią się zatory. Idziemy idziemy i stwierdzamy, że chyba będziemy dużo przed wschodem słońca - pewnie te 3h do 3,5h drogi podawali dla wolniejszego tempa. No ale my wyszlismy żeby mieć trochę czasu na zapas, na wypadek gdybyśmy utkneli w zatorze. Normalnie podobno wychodzi się o 2.00. Cóż, najwyżej poczekamy na szczycie i się prześpimy.
Idziemy, idziemy, łyk wody, idziemy, idziemy i ale stop. Patrzymy przed siebie no i jest korek. Wszyscy stoją. Momentalnie przypomnielismy sobie co mówili nam wczoraj Niemcy: ze jak jest korek to lepiej zejść trochę i skręcić w prawo w boczna ścieżkę przy ostatnim Buddzie i iść na około i potem szlakiem z drugiej strony góry. Mieliśmy szczęście, bo ten korek zaczynał się tuż za Buddą a ścieżka była obok nas:-) bez zastanowienia skrecilismy, wyciagnelismy czołówki i poszliśmy. Szlak prawie pusty. Pewnie dlatego ze część szlaku nieoswietlona i nie ma chodnika ani stopni. Czołówki profilaktycznie zabraliśmy, pełne buty jako takie też mieliśmy więc szlo się całkiem przyjemnie do samego szczytu.
Dotarliśmy o 3.25. Na szczycie tłumy ludzi. Na niewielki teren świątyni oczywiście na bosaka. Wiemy już skąd ten korek: ludzie czekają w kolejce żeby wejść do miejsca gdzie jest Budda. I ta kolejka ciągnie się aż do rozwidlenia szlaków. Potem czasem chwila odpoczynku i zejście albo oczekiwanie na wschód słońca, który miał się zacząć jakoś 5.30. Sporo czasu, co tu robić? Pod świątynia jest mała noclegownia, ludzie śpią jeden obok drugiego, czasem jeden na drugim. Przy murach i na schodach to samo. W dodatku wszędzie brud i śmieci. Ok, spróbujemy posiedzieć trochę na placyku przy świątyni jak inni. Miejsca tam mało ale w kupie raźniej :-) posiedzielismy ok 20 min. Zaczęło się robić nam zimno, bo ostyglismy po wejściu. W końcu z placyku wygonil nas i innych policjant. Co tu dalej robić? Wszędzie pełno ludzi i nie ma gdzie siąść. Może zejdziemy trochę niżej żeby poszukać miejsca do przeczekania? Ok. Zeszliśmy kawalek. Stwierdziliśmy ze dalej to bezsens bo jest syf. No więc znowu w górę :-) weszliśmy i postanowiliśmy obejść z jednej strony górkę. Jakoś się poprzeciskalismy między: z jednej strony nogami śpiących a z drugiej płotem. Przy jakiejś budce pod daszkiem znaleźliśmy 2 miejsca stojące. Dobre i to. Przed nami siedzieli ludzie na czymś w rodzaju schodów / widowni. Przy czym oba te określenia są na wyrost. Po prostu tam ludzie znaleźli miejsca. Spali tam na siedząco poprzykrywani wszystkim co się da.
Ok 5.10 ludzie zaczęli się budzić i wstawać. Patrzę co się dzieje: na niebie zaczyna być troszkę jaśniej :-) na "widowni" zrobiło się trochę miejsca wiec również wskoczylismy - stamtąd widac bylo lepiej. Po chwili na widownię juz nie dało się wejść. Wschód słońca: co tu dużo mówić, trzeba zobaczyć. Widoki są świetne. Jak już całe słońce wzejdzie przy świątyni zaczyna się ceremonia. Bębny muzyka itd. Niezle przeżycie. Pierwszy raz widzieliśmy żeby tylu ludzi cieszyło się razem bo wzeszło słońce :-)
Mamy filmiki, wrzucimy po powrocie na YouTube i podepniemy do bloga.
Ogólnie wejście nocą na szczyt to w sumie nic wielkiego, w końcu każdy tam jakoś wejdzie albo go wniosą . Ale najbardziej hardkorowe było to czekanie na szczycie. W pewnym momencie zastanawialiśmy się co my tam robimy? No ale nie po to weszliśmy żeby nie poczekać na wschód. Wyszlismy trochę za wcześnie, ale z drugiej strony lepiej za wcześnie niż za późno. Gdybyśmy nie wiedzieli o alternatywnej ścieżce to stalibysmy w korku i może tez byśmy zdążyli ale miejsca dobrego pewnie już byśmy nie zdążyli zająć.
Podsumowując: zdecydowanie warto się wybrać na szczyt. My byliśmy akurat ponoć noc przed pełnią księżyca i w okresie świąt czy wakacji Lankijczykow. Wtedy pielgrzymek jest najwięcej. Nie wiem na ile w tym prawdy, ale w tym tygodniu pielgrzymów na szczycie było ok 1 miliona. Pewnie to przesadzona liczba, ale serio tylu ludzi w górach jeszcze nie widziałem. O śmieciach wzdłuż drogi nie będę pisał bo po co, one po prostu są. Ale taki to naród. Śmiecą ale są bardzo mili:-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
rzeźnik
rzeźnik - 2016-04-23 11:16
Czytając o tych, tłumach, zatorach, ścisku i tym gdzie by tu usiąść znów poczułem się jak w "33" ;-). Jak mi kiedyś w książce napisał Marcin Meller: "Wspomnień czar" ;-).
 
fazad
fazad - 2016-04-23 18:30
W 33 ludzie nie jeżdżą jednak boso ;-)
 
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 113 wpisów113 39 komentarzy39 214 zdjęć214 1 plik multimedialny1
 
Nasze podróżewięcej
27.10.2017 - 12.11.2017
 
 
16.04.2016 - 02.05.2016
 
 
23.11.2014 - 11.12.2014