Obudzilismy się bez budzika po ok 7 h snu. W kantorze - widząc info o wycieczkach - popytalismy przy okazji o dojazd na wyspę saona. Zaproponowali cenę 40 USD od osoby za wycieczkę z jedzeniem, piciem z dojazdem tam i z powrotem do Santo Domingo. Wydawało nam się to trochę tanio w porównaniu z ofertami w internecie, gdzie ceny są 2x wyższe albo i więcej... Spytalismy w naszym hostelu i okazało się się ze to normalna cena i zupełnie przypadkiem Pani poleciła właśnie agencje przy kantorze. No więc zapisalismy się i jutro o 5 rano mamy zbiórkę. Powrót ok 19 wieczorem.
Dziś najpierw gorąco i słonecznie, z przyjemnym wiatrem. Pochodzilismy najpierw po dzielnicy kolonialnej, później stwierdziliśmy, że pójdziemy w 1 strone pieszo ok 6-7 km do Los tres ojos - podziemne jeziorka. Mniej więcej w 1/4 drogi policja nam poleciła wziąć taxi bo niby po drodze może być różnie - ze zdarzają się kradzieże itd. Trochę się zdziwilismy, no ale skoro policjant tak mówi to stwierdziliśmy ze warto go posłuchać. Tym bardziej ze sam nam podał cenę za jaką dojedziemy tam i z powrotem - 600 peso - i złapał nam taksówkę. Los tres ojos super, warto zobaczyć. Wstęp 100 peso od osoby + 25 peso za płyniecie trawa "w hadesie" :-) tyle co wyszlismy zaczęła kropic a później lać jak z cebra. My szczęśliwie byliśmy w taksówkę. Dojechaliśmy do centrum, na ulicach płynie rzeka tak ze żeby przejść trzeba po kostki iść w wodzie. Często widać płynące śmieci. Ale nie jest ich więcej niż np w Bangkoku. Wieczorem kolejna ulewa. Panie tutaj noszą jednorazowki na głowach jak pada:-)
O! Awaria prądu. Czyli jednak to prawda że często występują przerwy w dostawach. Teraz ok 20 min.
Ogólnie ludzie mili, nie nagabywuja nachalnie żeby coś kupić czy skusić się na przejażdżkę. Wystarczy powiedzieć grazias i opuszczają.