Rano o dziwo bez problemu wstalismy po 4 - jeszcze żyjemy wg czasu polskiego. Ok 5.45 wyjechaliśmy busikiem do Playa Bayahibe. Po drodze padało. Jakoś po 8 wyplynelismy motorowką w kierunku Saony. Fajnie fajnie tylko ze pada. Zacina tak, że krople deszczu przy tez predkosci motorówki ozbijają się na twarzy tak ze boli :-) Trochę nie fajnie, poza tym woda turkusowe:-) w momencie krytycznym zatrzymujemy się na kąpiel w morzu, w którym jest cieplej niż na powietrzu. Po kąpieli rum z cola :-) płyniemy dalej, zaczyna się powoli przejasniac. Dopływamy do celu - man Juan. Nie pada. Cisza i spokój we wiosce. Nawet psy nie szczekają. 2h czasu wolnego. Fajnie tam, przy plaży jest "droga" z domkami, a za domkami następne domki i pola. Nic się nie dzieje. W sumie te domki to chatki ledwo się trzymające, ale mają swój urok.
Nastepnie płyniemy do Playa Bonita - tam mamy w cenie bufet w formie szwedzkiego stołu z makaronem, kurczakiem, karczkiem, ziemniakami, ryżem, salatkami - ile i co kto chce. Jest też open bar z rumem i piwem:-) gadamy z Brytyjka, mówi ze ona zapłaciła za wycieczkę 2500 peso, także trochę więcej niż my - 1900 peso za osobę. My kupiliśmy wycieczkę w biurze o nazwie ATA Excursions na skrzyżowaniu ul. El conde z Ul. Santome. Link: https://m.facebook.com/ATA-Excursiones-Republica-Dominicana-231700050373562/
Tak czy inaczej wycieczkę polecamy!! wyspę Saona trzeba zobaczyć, nawet jak pada.